MURY to płyta, od której wszystko się zaczęło, pierwszy program artystyczny tria Przemysław Gintrowski/ Jacek Kaczmarski/ Zbigniew Łapiński. Mury to także tytuł pieśni dzisiaj jeszcze, ponad 20 lat później, utożsamianej z narodzinami fenomenu, jakim była w Polsce lat „Solidarności" (1980–1981) autorska piosenka literacka o kontekście historycznym i politycznym. Nikt wcześniej, ale też i nikt później, nie wykonywał tekstów tak głęboko osadzonych w tradycji kulturowej. Co więcej – absolutnie nikt nie czynił tego z taką pasją, jak Gintrowski i Kaczmarski.
To czysty przypadek, że znalazła się na tej płycie – jakże ważna dla twórczości Jacka Kaczmarskiego – pieśń Źródło, ale MURY są źródłem właśnie: zjawiska jakim miała się okazać działalność artystyczna tria Gintrowski/Kaczmarski/Łapiński oraz źródłem indywidualnej drogi obu bardów, Gintrowskiego i Kaczmarskiego. Oczywiście wkład twórczy tego ostatniego jest dominujący – Kaczmarski pisze i komponuje muzykę do swoich tekstów. Gintrowski komponuje do wierszy poetów, w tym – a w przyszłości coraz więcej – do wierszy Kaczmarskiego. Zbigniew Łapiński w niezwykle świeży i nieustannie twórczy sposób wzbogaca dość monotonną i jednolitą muzykę kolegów. Jego muzyka do wierszy Kaczmarskiego zacznie z czasem odgrywać istotną rolę.
Kilka zaprezentowanych tu piosenek Jacka Kaczmarskiego sygnalizuje podstawowe wątki kontynuowane następnie w całej jego dalszej i dojrzalszej twórczości. Młodość jest w nich niepodważalnym atutem, to z niej płynie gniew poety i pasja wykonawcy. Ale wiersze Kaczmarskiego zaskakują powagą oraz głębią przemyśleń, zapowiadają długą drogę artystyczną, a jak konsekwentna miała się okazać, zademonstrował czas.
Wizytówką Kaczmarskiego-poety jest piękny wiersz, Źródło, jedna z ulubionych pieśni barda i metafora, do której będzie wracał w dalszej twórczości: „I niech łączą się zbocza bezlitosnych wąwozów, bo cóż drąży kształt przyszłych przestrzeni, jak nie rzeka podziemna?" Młodego poetę porwie już wkrótce owa „podziemna rzeka", ale nadzieja – wbrew logice – pozostanie, dopóki źródło... „źródło wciąż bije".
Zaskakuje dojrzałością obserwacji życia wkoło piosenka Starzy ludzie w autobusie. Przy swoich szerokich zainteresowaniach historią, literaturą czy sztuką, Kaczmarski pozostał wiernym świadkiem codzienności i jej bacznym, uważnym obserwatorem: „[...] pasażerów chór nas zdławi i dobrotliwie skarci nas, dwie możliwości nam zostawi – pętlę lub do zajezdni zjazd". A rozmowa z kierowcą zabroniona...
Każda z kolejnych pieśni to początek cyklu, linii tematycznej, obecnej w twórczości Kaczmarskiego już zawsze. Pompeja to wycieczka w antyk: „Odkopywaliśmy miasto Pompeję, jak się odkrywa spodziewane lądy". Jedna z najbardziej znanych wczesnych pieśni tria, Krajobraz po uczcie, jest utworem historycznym z czasów bliskiej sercu Kaczmarskiego-historyka Polski rozbiorowej: „A w stolicy koronacja się zaczyna i król światowy pokazuje szyk, ale z obecnych jeszcze nie wie nikt, że na tortach dał napis: Wiwat Katarzyna!" Imponujący rozmachem utwór Casanova-Fellini (Scena niemiecka) – nieistotne, że inspirowana pośrednio dziełem filmowym – to przykład Kaczmarskiego epickiego. Jego poetycki rozmach zaowocuje z czasem poematami, które przerosną ramy utworu muzycznego (jak chociażby Widzenia na temat końca świata, napisane w Berkeley w 1984 roku). I dalej. Już od pierwszej, debiutanckiej płyty, Kaczmarski realizuje swój niezwykle oryginalny pomysł na pisanie utworów inspirowanych dziełami malarskimi. Pierwszym przykładem owego interesującego, konsekwentnie realizowanego wątku jego twórczości jest pieśń Encore, jeszcze raz według obrazu Fiedotowa („Mam wszystko, czego może chcieć uczciwy człowiek – światopogląd, wykształcenie, młodość, zdrowie, rodzinę, która kocha mnie, dwie, trzy kobiety, gitarę, psa i oficerskie epolety"). Ale owa obrazowość, plastyczność opisu zawsze służy metaforze. Słyszymy to wyraźnie w pieśni Pejzaż z szubienicą według Bruegela (tym razem do muzyki Gintrowskiego), kiedy z ust powieszonego padają zdumiewające słowa: „Tu jasne są przestrzenie i widzę krągłość Ziemi, gdy czasem wiatr podrzuci mnie ponad czarny las..." Na koniec wreszcie została otwierająca album pieśń Ze sceny, według Wysockiego. Jacek Kaczmarski nie ukrywał swojej fascynacji twórczością rosyjskiego barda. Zaadaptował z czasem kilkanaście jego utworów – z legendarną Obławą na czele – zawsze jednak były to przemyślane wybory i twórcze, poetyckie adaptacje tekstów. Oto więc Kaczmarski-tłumacz.
Mury to obrazowy przykład sztuki translatorskiej Jacka Kaczmarskiego. Adaptacje barda zawsze wychodzą poza zwykły przekład i to wychodzą daleko. Tłumaczenie pieśni nie ogranicza się do przekładu języka, bywa często – jak w tym przypadku – szukaniem odpowiednika dla jednej kultury w kulturze drugiej. Dla katalońskiego barda, Louisa Llacha Grande, którego pieśń posłużyła za kanwę Murów, metaforą zniewolenia jest pal, do którego przywiązuje się na pastwiskach owce i oryginalny utwór taki ma właśnie tytuł: L’Estaca („Pal"). Gdyby wszystkie owce pociągnęły postronki w jedną stronę, wyrwałyby pal – stąd metafora, ale zupełnie nieczytelna poza Półwyspem Iberyjskim. Jacek Kaczmarski zamienił pal na mur i powstała najważniejsza pieśń w całym dorobku tria Gintrowski/Kaczmarski/Łapiński, pokoleniowy manifest o przesłaniu tak samo aktualnym wtedy, co i dzisiaj.
Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas
I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam – ten nasz najgorszy wróg!
A śpiewak także był sam...
Review by Daniel Wyszogrodzki
I usually discourage people from buying records issued by the majors, as almost all the money goes to the recording industry mafia anyhow and will be used later for committing crimes such as unlawful harassment of fans and bribing authorities to implement changes in law, which would infringe basic human rights.
However, in this case, the said "mafia" did a really good job at remastering all the works of Jacek Kaczmarski and helped reviving his popularity in the 90-ties, supporting him until his premature death in 2004. His works are published with all due respect and esteem that this greatest Polish singer/songwriter deserves. Therefore - you won't hear it from me often - if you like this album, I encourage you to buy it. In this case the record label (Pomaton EMI) really earned its pay and deserves to be rewarded.
|